I kolejna część, już 10 mojego tekstu – ‚Filozofia terapią? – zdecydowanie TAK! Ci, którzy już tego doświadczyli, wiedzą, o czym piszę…Kto zechciałby cały tekst, niech tylko da taki znak – urszula.wolska@gmail.com
część 10 – radowanie się samym życiem to początek dobrej terapii
Podobnie Plutarch, podkreślał ważność radowania się samym życiem, samym faktem istnienia –„ Trzeba nie pomijać i dóbr ogólnoludzkich: cenić i cieszyć się, że żyjemy, żeśmy zdrowi, że oglądamy słońce; że nie ma wojny ani zamieszek; że można spokojnie żeglować po morzu i uprawiać ziemię, gdy ktoś ma ochotę; że mamy możność mówić i milczeć, działać i nic nie robić” . Terapia filozoficzna polega między innymi na tym, żeby się w swoim pędzie ’donikąd’ zatrzymać, o tym mówić i sobie to nieustannie przypominać.
To jest bardzo ważne, by nauczyć się i ciągle pamiętać o tym, że życie, samo zaistnienie, i trwanie w istnieniu oraz rozejrzenie się wokół, zauważenie piękna natury, piękna wytworów ludzkiej kultury, gdzie odbija się piękno ich duszy, daje człowiekowi ukojenie, poczucie piękna i swoistą radość istnienia. Wielką mądrością jest z tego korzystać, bo mamy to za darmo i to się bardzo opłaca.
Zobaczmy, co się z nami dzieje, kiedy odczuwamy brak zadowolenia w życiu, kiedy chcemy zagłuszać niepokoje i myśli, które powodują lęki. W tych stanach chcemy natychmiast lekarstwa na tak zwany dobrostan, dobre samopoczucie i szukamy go wszędzie i za wszelką cenę, nie zdając sobie sprawy z tego, że może to nam tylko na chwile poprawić zły nastrój. Decydujemy się na konsumpcjonizm dóbr materialnych, ucieczkę od siebie poprzez wyjazdy, czy wyzwania związane z ryzykowną aktywnością fizyczną. Zawsze jednak dopada nas refleksja, że to na długą metę po prostu nie działa.