Środa Filozoficzna Albert Camus – Człowiek bardziej zasługuje na podziw niż pogardę…

Środa Filozoficzna. Ostatnia w tym roku. Postanowiłam podzielić się podziwem I zachwytem nad Albertem Camusem. Do napisania właśnie o nim tekstu do ostatniego 5 tomu Terapii Filozoficznej skłoniło mnie jego zdanie z ‘Dżumy’ – “W człowieku więcej zasługuje na podziw niż na pogardę”. Czytałam go zawsze, ale teraz studiuję dokładniej jego teksty coraz bardziej wyrażam podziw i zachwyt nad nim samym. Rzadko pisze się o jego późniejszej fazie życia i twórczości, kiedy odszedł od polityki, komunizmu i zerwał przyjaźń z Sartrem i zajął się głównie pisaniem, gdzie na pierwszy plan wysuwają się akty moralne człowieka i w końcu pragnienie miłości. Tutaj tylko mały fragment mojego tekstu:
Anna Grzegorczyk w książce ‚Kochanek prawdy’, nazywa Camusa odważnie kochankiem prawdy i to jest piękne. W pełni się z tym zgadzam. Opisując jego twórczość tytułuje rozdziały – Absurd – Bunt – Miłość. To jest jego droga, którą żył i myślał. Twierdził, że już w buncie zawarta jest pozytywna wartość, aktywność i energia . Zapis z jego Notatników z 1946 roku tylko to potwierdza – „Tak, więc wychodząc od absurdu nie można żyć buntem nie dochodząc w którymś punkcie do doświadczenia miłości, wciąż jeszcze nieokreślonej” . Albert Camus niewątpliwie podziwiał ludzi i kochał życie oraz samym sobą uzasadniał istnienie świata, pomagał żyć samym swoim istnieniem. W Pierwszym człowieku słowami Malana mówił tak: „Kochałem życie i wciąż kocham je zachłannie. A jednocześnie wydaje mi się odpychające i niedostępne. Właśnie dlatego w nie wierzę, to kwestia sceptycyzmu. Tak, chcę wierzyć, chcę żyć, zawsze” . I zaraz dalej pisze: „-Są ludzie, którzy uzasadniają istnienie świata, pomagają żyć samym swoim istnieniem”. Bardzo dobitnie stwierdza Camus w ‚Człowieku zbuntowanym’ „Jeśli w nic się nie wierzy, jeśli nic nie ma sensu, jeśli nie możemy uznać żadnej wartości, wszystko jest możliwe i żadna rzecz nie ma znaczenia. Nic za, nic przeciw, zabójca ani ma rację, ani jej nie ma. Można równie dobrze podsycać ogień w krematoriach, jak i pielęgnować trędowatych. Zło i cnota są przypadkiem albo kaprysem”. Bezinteresowne piękno świata przyjęte przez Camusa skutkuje nie niczym innym a przyjęciem aktu miłości. Prowadziło go to prosto do wyrażania potrzeby miłości zarówno dla pojedynczego człowieka jak i całej społeczności. Jego dr Rieux z Dżumy wprost stwierdzał „świat bez miłości jest martwym światem i że zawsze przychodzi godzina, kiedy zmęczony więzieniami, pracą i odwagą błaga o twarz jakiejś istoty i o serce olśnione czułością” . Bohaterowie Camusa pragną miłości.