W całym swoim dorosłym życiu, a ostatnio też w wielu indywidualnych filozoficznych rozmowach terapeutycznych bardzo często spotykam się z tragediami z powodu niewłaściwego podejścia do powstających, czy tworzonych w codziennej egzystencji, problemów. Nie poddajmy się temu! Większość analizowanych problemów nie są poważnymi życiowymi problemami, a skutki roztrząsania ich są okrutne i często nie do naprawienia.
Powstaje problem! I co dalej? Największym problemem jest brak określenia problemu i rozróżnienia go zanim dopadną nas niepożądane w tym momencie negatywne emocje. Dziadek Ignaś powtarzał, że najwięcej okrucieństwa czynią sobie ludzie tworząc, wymyślając urojone, nieważne problemy. Mówił o kłótni partnerskiej o przysłowiową ‚nitkę na podłodze’, która doprowadziła do okrutnego śmiertelnego ciosu nożem w kuchni. Zawsze trzeba spokojnie określić problem i rozmawiać o sposobach go rozwiązania, a nie bez końca analizować kogo i jak oskarżać… Pomocne w tym zawsze będzie pytanie – Jaki dokładnie mamy problem? Potem zaraz – Dlaczego analizujemy sam problem, zamiast go rozwiązywać? Dobre odpowiedzi pojawią się natychmiast! Poniżej sposób rozróżniania problemów…